Zakapturzona postać szła ciemnym
korytarzem trzymając w ręku rozświetloną różdżkę. Przeszła przez pierwsze z
drzwi przed sobą i ujrzała okrągły przedsionek. Przed nią był szereg czarnych
drzwi niczym się nie wyróżniających. Ona jednak czuła podświadomie którędy
powinna się kierować.
Wciąż czuła czary z Wielkiej
Bitwy i cierpienie które towarzyszyło temu wydarzeniu. Jak w transie dotknęła
ręką wybranych drzwi ,a one otworzyły się przed nią. Wszystkiemu towarzyszyła
paraliżująca cisza. Nim się spostrzegła ujrzała cel swej podróży: kamienny łuk
w Sali Śmierci. Stanęła przed nim i wpatrywała się w grób tysiąca osób które
tam zniknęły. Ją jednak interesowała tylko jedna z nich. Syriusz Black. To
tylko o niego chodziło i wiedziała, że ma tylko jedną szansę na uratowanie go
lub chodź krótki kontakt.
Podeszła bliżej łuku, była
zaledwie milimetry od dzielącej jej przepaści. Odetchnęła głęboko i odsunęła
się o krok. Zdjęła powoli kaptur i odwiązała pelerynę, po czym rzuciła niedbale
na bok, a na wierzch położyła mały czerwony woreczek, wyjęła krótki sztylet z
pochwy przy pasku i kucnęła.
- Chroń nas matko – wyszeptała postać
i zamknęła oczy. Ścisnęła mocnej sztylet w ręku i powoli zaczęła nakreślać nim
na rękach znaki, na drugiej ręce uczyniła to samo. Łzy bólu i krew skapywały
powoli na kamienną posadzkę. Kończąc ostatni znak zaczęła szeptem wypowiadać znane
jej tylko słowa, nie przerywając położyła zakrwawiony sztylet na ziemi końcem
praktycznie dotykając łuku. Uniosła oczy ku górze i obie ręce położyła na
rękojeści w jakby modlitewnym geście przesunęła miecz którego ostrze przeszło
przez barierę łuku.
Oczy zaszły jej śnieżnobiałą
mgłą, wciąż powtarzała zaklęcie coraz głośniej i głośniej, aż nagle poczuła
przerażający ból, jej ciałem wstrząsnęły konwulsję. Sale rozświetliła
błyskawica która trafiła przybysza w czoło i odrzuciła z hukiem na drugi koniec
pomieszczenia.
Zza przeźroczystej teraz bariery
wyszła chwiejnym krokiem postać mężczyzny. Stał on przez chwilę rozglądając się
w około jakby nie mógł uwierzyć co się stało. Po czym padł na kolana i na
czworakach udał się do nieprzytomnej postaci. Szturchnął ją delikatnie w ramie
jednak ta nie odpowiedziała, zrobił to po raz drugi jednak zdecydowanie – nadal
nic. Rozejrzał się wokół po raz kolejny bojąc się, że to pułapka, jednak nic
nie zauważył. Przyjrzał się leżącej postaci. Mała szczupła sylwetka leżała
bezwładnie na ziemi ,a z przedramion i dłoni leciała jej krew. Twarz zasłaniała
duża ilość falowanych czarnych włosów. Delikatnie wziął odgarnął jej włosy i
ujrzał delikatny zarys twarzy.
Jakby czując na sobie wzrok
mężczyzny postać otworzyła oczy ukazując hipnotyzujący błękit tęczówek. Oczy
zaszkliły jej się i odezwała się ochrypłym głosem.
- Woreczek…
***
No i przedstawiam Wam prolog. Wiem, że nie zachwyca, ale nie wiedziałam jak zacząć. Wybaczcie ;) Szablon nie jest taki jak zamówiłam, ale po prostu zakochałam się w nim <3 Zaczarowane są niesamowite! Piszcie szczerze jak Wam się podoba.
Powiem krótko, zakochałam się w prologu. A muzyka, która płynie mi w tle idealnie pasuje do uczuć i działają pobudzająco na zmysły.
OdpowiedzUsuńByłabym dozgonnie wdzięczna za informowanie o nn :)
Pozdrawiam gorąco!
pinezzka
http://toivoa-nadzieja.blogspot.com/
Oczywiście, że powiadomię i dziękuje za tak wspaniałe słowa! <3
UsuńJestem już w połowie pierwszego rozdziału! ;)
Tajemniczy ten Twój prolog. Taki inny niż pozostałe :D Czekam na pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuń