czwartek, 20 września 2012

Sala Śmierci.


Zakapturzona postać szła ciemnym korytarzem trzymając w ręku rozświetloną różdżkę. Przeszła przez pierwsze z drzwi przed sobą i ujrzała okrągły przedsionek. Przed nią był szereg czarnych drzwi niczym się nie wyróżniających. Ona jednak czuła podświadomie którędy powinna się kierować.
Wciąż czuła czary z Wielkiej Bitwy i cierpienie które towarzyszyło temu wydarzeniu. Jak w transie dotknęła ręką wybranych drzwi ,a one otworzyły się przed nią. Wszystkiemu towarzyszyła paraliżująca cisza. Nim się spostrzegła ujrzała cel swej podróży: kamienny łuk w Sali Śmierci. Stanęła przed nim i wpatrywała się w grób tysiąca osób które tam zniknęły. Ją jednak interesowała tylko jedna z nich. Syriusz Black. To tylko o niego chodziło i wiedziała, że ma tylko jedną szansę na uratowanie go lub chodź krótki kontakt.
Podeszła bliżej łuku, była zaledwie milimetry od dzielącej jej przepaści. Odetchnęła głęboko i odsunęła się o krok. Zdjęła powoli kaptur i odwiązała pelerynę, po czym rzuciła niedbale na bok, a na wierzch położyła mały czerwony woreczek, wyjęła krótki sztylet z pochwy przy pasku i kucnęła.
- Chroń nas matko – wyszeptała postać i zamknęła oczy. Ścisnęła mocnej sztylet w ręku i powoli zaczęła nakreślać nim na rękach znaki, na drugiej ręce uczyniła to samo. Łzy bólu i krew skapywały powoli na kamienną posadzkę. Kończąc ostatni znak zaczęła szeptem wypowiadać znane jej tylko słowa, nie przerywając położyła zakrwawiony sztylet na ziemi końcem praktycznie dotykając łuku. Uniosła oczy ku górze i obie ręce położyła na rękojeści w jakby modlitewnym geście przesunęła miecz którego ostrze przeszło przez barierę łuku.
Oczy zaszły jej śnieżnobiałą mgłą, wciąż powtarzała zaklęcie coraz głośniej i głośniej, aż nagle poczuła przerażający ból, jej ciałem wstrząsnęły konwulsję. Sale rozświetliła błyskawica która trafiła przybysza w czoło i odrzuciła z hukiem na drugi koniec pomieszczenia.
Zza przeźroczystej teraz bariery wyszła chwiejnym krokiem postać mężczyzny. Stał on przez chwilę rozglądając się w około jakby nie mógł uwierzyć co się stało. Po czym padł na kolana i na czworakach udał się do nieprzytomnej postaci. Szturchnął ją delikatnie w ramie jednak ta nie odpowiedziała, zrobił to po raz drugi jednak zdecydowanie – nadal nic. Rozejrzał się wokół po raz kolejny bojąc się, że to pułapka, jednak nic nie zauważył. Przyjrzał się leżącej postaci. Mała szczupła sylwetka leżała bezwładnie na ziemi ,a z przedramion i dłoni leciała jej krew. Twarz zasłaniała duża ilość falowanych czarnych włosów. Delikatnie wziął odgarnął jej włosy i ujrzał delikatny zarys twarzy.
Jakby czując na sobie wzrok mężczyzny postać otworzyła oczy ukazując hipnotyzujący błękit tęczówek. Oczy zaszkliły jej się i odezwała się ochrypłym głosem.
- Woreczek… 



***

No i przedstawiam Wam prolog. Wiem, że nie zachwyca, ale nie wiedziałam jak zacząć. Wybaczcie ;) Szablon nie jest taki jak zamówiłam, ale po prostu zakochałam się w nim <3 Zaczarowane są niesamowite! Piszcie szczerze jak Wam się podoba.




3 komentarze:

  1. Powiem krótko, zakochałam się w prologu. A muzyka, która płynie mi w tle idealnie pasuje do uczuć i działają pobudzająco na zmysły.
    Byłabym dozgonnie wdzięczna za informowanie o nn :)
    Pozdrawiam gorąco!
    pinezzka
    http://toivoa-nadzieja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że powiadomię i dziękuje za tak wspaniałe słowa! <3
      Jestem już w połowie pierwszego rozdziału! ;)

      Usuń
  2. Tajemniczy ten Twój prolog. Taki inny niż pozostałe :D Czekam na pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń